Żółwie w Omanie – Rezerwat Ras Al Jinz

Marzec 13, 2019

Kategorie: Dalej , Oman

Jeśli robicie listy miejsc do odwiedzenia w danym kraju to obserwacja żółwi w ich naturalnym środowisku, czyli na jednej z omańskich plaż, powinna znaleźć się na takiej liście. I to w czołówce. Bardzo zależało mi na tym doświadczeniu, nie tylko ze względu na dziewczyny, dla których to niewątpliwa atrakcja, ale także dla siebie. Bo to tak, jakbyście oglądali film przyrodniczy na żywo. Jako (psycho)fanka filmów przyrodniczych mówię Wam, że to nawet lepsze niż film. Zdecydowanie warto wstać w środku nocy, by ujrzeć ten cud natury na własne oczy.

 

1. Gdzie i kiedy szukać żółwi w Omanie?

 

Możliwości jest kilka. Na omańskiej wyspie Masira jaja składają 4 rodzaje żółwi. Wyspa stanowi największe na świecie miejsce lęgowe dla karett. Główne miejsce lęgowe żółwi zielonych (1,5 m długości, waga ponad 200 kg) na Oceanie Indyjskim znajduje się na plażach w okolicy Ras Al Jinz. By chronić żółwie, zagrożone wyginięciem, utworzono tam rezerwat. Co roku ok. 30 tysięcy tych gadów przypływa i składa na plaży jaja. Na plaży, na której same się wykluły. Nad programem ochrony żółwi zielonych sprawuje pieczę Ras Al Jinz Turtle Scientific and Visitor Centre. Wejście na plażę w nocy możliwe jest tylko z przewodnikiem. Chroni to żółwie przed niefrasobliwymi turystami, którzy świecą latarkami, hałasują i zakłócają cały proces. Najlepszy okres lęgowy to czas od czerwca do września, gdy w Omanie jest najcieplej. Jednak i w innych miesiącach szansa na spotkanie żółwi jest spora. My wybraliśmy się tam na początku lutego, czyli w czasie omańskiej zimy, a jednak udało nam się zobaczyć dwa żółwie, a ślady pozostawione przez nie na piasku świadczą o tym, że było ich na plaży tej nocy duuużo więcej. W nocy żółwice wychodzą z wody, wykopują w piasku głęboki na 1-1,5 m dół, do którego składają 100-200 jaj, a następnie zasypują je piaskiem, wykopując pod sobą kolejny dół. Z jaj, po 55 dniach, wykluwają się małe żółwiki, które muszą dostać się do wody. Statystyki nie pozostawiają złudzeń, do wieku dorosłego dożywa 1 na 1000 wyklutych żółwików. A jeśli to samiczka, to wróci za kilkanaście lat na tę samą plażę by złożyć jaja. I tak życie zatacza krąg.

 

2. Informacje praktyczne

 

Obserwacje żółwi odbywają się codziennie, dwa razy na dobę – wieczorem o godz. 21.00 (zbiórka o 20.30) i nad ranem o 5.00 (zbiórka o 4.45). Obserwacja trwa ok. 1,5 godziny. Jeśli jesteście gośćmi hotelu przy rezerwacie, wówczas oglądanie żółwi będzie w cenie noclegu. Chętni spoza hotelu powinni zarezerwować wizytę z niewielkim wyprzedzeniem (głównie latem), wszelkie dane kontaktowe znajdziecie na stronie rezerwatu. Ja wysłałam maila na wskazany adres, ale nie otrzymałam potwierdzenia rezerwacji, odpowiedź przyszła dopiero po naszym powrocie z Omanu. Próbowałam się tam również dodzwonić, co mi się nie udało, więc po prostu pojechaliśmy do rezerwatu na wskazaną godzinę. Oglądanie żółwi jest płatne, aktualnie 8 OMR (80 zł) dorośli i 2 OMR (20 zł) dzieci powyżej 5 r.ż do 12 r.ż. Wybraliśmy poranną obserwację, bo chciałam mieć możliwość zrobienia zdjęć, a poza tym wydawało mi się to ciekawsze gdy żółwie wracają do wody, bo wieczorem z niej wychodzą na plażę. Stawiliśmy się przed czasem w recepcji hotelu, gdzie czekało już kilka osób. Po chwili recepcjonista przyjął opłaty od osób niebędących gośćmi hotelowymi, przewodnik się z nami przywitał, poinformował, że spotkanie żółwi o tej porze roku nie jest pewne, pouczył jak mamy się zachowywać i ruszyliśmy.

 

3. Jak wygląda obserwacja żółwi?

 

Noc była ciemna, a niebo niesamowicie gwiaździste. Szliśmy w kilkunastoosobowej grupie, w skupieniu, za przewodnikiem. Dojście z hotelu do plaży zajmuje ok. 20 minut. Po drodze spotkaliśmy pierwszego żółwia- malutkiego, świeżo wyklutego żółwika, któremu pomyliły się kierunki i zamiast do wody, za światłem księżyca, poszedł w przeciwną stronę. Nie wiem jakie światło go zwabiło, bo było naprawdę ciemno i tylko w oddali lekko świeciła hotelowa lampa. Przewodnik wziął malucha do ręki i odniósł na plażę. Gdy doszliśmy do plaży, przewodnik kazał nam zatrzymać się i poczekać aż on obejdzie plażę i sprawdzi czy są jakieś żółwie. Czekaliśmy kilkanaście minut, po czym przewodnik wrócił i powiedział, że nie ma żadnego żółwia i musimy iść na drugą plażę. Poszliśmy za nim za skały na drugą, większą plażę. Po przejściu kilkudziesięciu metrów nagle przewodnik zatrzymał się i poświecił specjalnym czerwonym światłem na piasek. Zobaczyliśmy wielkiego żółwia leżącego na skorupie, dołem do góry. Nie ruszał się i wyglądał, jakby nie żył. Okazało się jednak, że żółwica złożyła jaja pod skałami i wracając do wody zsunęła się ze skarpy i przewróciła na skorupę. Przewodnik chwycił za skorupę i odwrócił żółwicę, która spokojnie odeszła w stronę wody. Staliśmy tam chwilę, przyglądając się jak sunie do wody, było wciąż ciemno i tylko czerwone światełko przewodnika pozwalało nam cokolwiek dostrzec.

 

 

Potem przeszliśmy jeszcze kilkaset metrów i znów przewodnik kazał nam poczekać. Usiedliśmy na piasku i z nadzieją obserwowaliśmy krążące po plaży światło przewodnika, który ostrożnie sprawdzał różne zakamarki naprawdę wielkiej plaży. Czekaliśmy tak kilkanaście minut, przewodnik był na drugim końcu plaży i wciąż szukał żółwi, a my powoli traciliśmy nadzieję. Cieszyliśmy się, że widzieliśmy chociaż tego maluszka na drodze i żółwicę, która się przewróciła. Gdy zrobiło się już nieco jaśniej, przewodnik zaczął dawać nam sygnały latarką. I choć nie uprzedzał, że mamy na to czekać to wszyscy domyśliliśmy się, że powinniśmy do niego iść. Prawie biegiem, podekscytowani, ruszyliśmy w jego kierunku. I oto, naszym oczom ukazała się kolejna żółwica, ukryta w głębokim dole, która tylnymi kończynami zakopywała jaja, które złożyła za sobą.

 

 

Zachowaliśmy odległość, by jej nie przeszkadzać. Nie wolno stać przed żółwiem ani z jego boku,  tylko z tyłu. Żółwica nie zwracała na nas uwagi, tylko z mozołem zakopywała jaja. Usypała sporą górkę za sobą, ale wciąż kopała, odpoczywała i znowu kopała. Po ok. pół godzinie, gdy już było całkiem jasno, a do wschodu słońca brakowało kilku minut, żółwica wygramoliła się z dołka i ruszyła do morza. Sunęła powoli, zostawiając za sobą charakterystyczny ślad.

 

 

Gdy zbliżyła się do wody, pierwsza fala ją obmyła i na chwilę zakryła. Żółwica sunęła dalej, aż zobaczyliśmy tylko skorupę, a potem jej mały kawałek, aż wreszcie zniknęła nam z oczu.

 

 

A gdy już przestaliśmy wpatrywać się w morze, nagle przed nami pojawił się malutki żółwik, który radośnie pobiegł, jakkolwiek to brzmi, do wody.

 

 

I chwilę potem wstało słońce.

 

 

 

Staliśmy tam jak zaczarowani. Uwierzcie, przeżycie wielkie, wzruszające, po prostu piękne. Byliśmy przeszczęśliwi, że udało nam się zobaczyć to niezwykłe zjawisko, a ja osobiście bardzo się cieszyłam, że wszystko było tak zorganizowane, by nie zakłócać żółwiom spokoju. Przewodnik bardzo pilnował by nie używać fleszy, nie hałasować, nie zbliżać się do żółwi. Poza tym mam wrażenie, że godziny obserwacji mają na celu ochronę żółwi w czasie, gdy jest ich na plaży najwięcej. Wieczorem wychodzą z wody i przebywają na plaży kilka godzin, w ciągu których nie można ich obserwować, a nad ranem zostają pojedyncze spóźnialskie, które ostatnie składają jaja. Nie są więc narażone na stres, gdy jest ich najwięcej na plaży i w trakcie składania jaj. A trzeba Wam wiedzieć, że żółwica nie złoży jaj, gdy nie czuje się bezpieczna.

 

4. Czy można przebywać na plaży w ciągu dnia?

 

Można, a nawet trzeba. Tylko w ciągu dnia, bo po nocnej obserwacji nie można zostać na plaży. Po wschodzie słońca wszyscy, razem z przewodnikiem, wrócili do hotelu. My zostaliśmy na plaży. Dopiero wtedy porządnie rozejrzałam się wokoło i zobaczyłam, że cała plaża wygląda jak zaorana. Mnóstwo śladów żółwi prowadzących do morza. Oznaczało to, że w nocy było ich kilkadziesiąt, bo każdy zostawił ślad, a tych było bardzo dużo. Ślady na piasku dokładnie pokazały co się wydarzyło w nocy, pozostawiły niezwykły zapis zdarzeń, a zaglądanie do różnych zakamarków w poszukiwaniu dowodów działalności żółwic dodatkowo wydłużyło nam tę niezwykłą przygodę.

 

 

Dokładnie  widać było gdzie zakopane są jaja, bo pokryte były warstwą świeżego piasku. Żółwice kopały gniazda daleko od wody, by przypływ ich nie dosięgnął, często za stojącymi tam łodziami lub za skałami, w naturalnych zagłębieniach. Na piasku leżały też skorupki jaj, wokół których było mnóstwo śladów ptaków, czyhających na łatwy pokarm.

 

 

Postanowiliśmy zostać na plaży kilka godzin i przez cały ten czas byliśmy sami. Żywego ducha nie spotkaliśmy. Przedziwne to, bo plaża jest piękna, otoczona klifami, z pięknymi skałami.

 

 

Wokół nas urzędowały kraby, a nieco dalej stada mew.

 

 

5. Gdzie nocować w pobliżu Ras Al Jinz?

 

Jeśli śpicie pod namiotem to na tej plaży nocować nie można. W pobliżu jest mała, ukryta plaża, na której można rozbić namiot. Najlepiej obejrzeć satelitarne mapy Google i znaleźć miejsce dla siebie. Można zatrzymać się w hotelu przy rezerwacie, ale ceny są wysokie. Można też, jak my, zatrzymać się w Sur, skąd dojazd na plażę zajmuje ok. 50 minut. Droga z Sur do rezerwatu jest dobrze oznaczona, więc nawet w nocy nie zabłądzicie. A Sur to dobra baza wypadowa w kilka innych miejsc, które warto zobaczyć w Omanie.

 

 

Jeśli wahacie się czy warto wstać w nocy i jechać na plażę bez pewności, że spotkacie żółwie to podejmijcie ryzyko, gorąco namawiam. Nawet w zimie żółwie tam po prostu są i choć może się zdarzyć wyjątek to jednak warto spróbować. Wrażenia wyjątkowe i niezapomniane. Natura w czystej, niezakłóconej postaci. Niezwykła możliwość podglądania pierwotnego instynktu, który każe tym gadom wracać w miejsce narodzin i składać te jaja, z których wiele lat później znów przypłyną kolejne pokolenia żółwic, by zrobić to samo. I tak do końca świata.

Podobał Ci się ten wpis? Polub nasz profil na Facebooku.

 

Zobacz także:

Oman na własną rękę – informacje praktyczne i plan podróży

10 dobrych powodów, by odwiedzić Oman

6
Dodaj komentarz

avatar
1 Comment threads
5 Thread replies
0 Followers
 
Most reacted comment
Hottest comment thread
2 Comment authors
JustynaPiotr Gamza Recent comment authors
  Subscribe  
najnowszy najstarszy oceniany
Powiadom o
Piotr Gamza
Gość

Fajny wpis. Potwierdza moje obserwacje. Przewodnicy zupełnie inaczej traktują mieszkańców hotelu. Mają obserwatorów na plażach i pakują towarzystwo hotelowe dowożąc na miejsce gdzie są żółwie. Później znów sygnał i jak po sznurku do kolejnej żółwicy. Ludzie z zewnątrz często są traktowani per noga. Spotkaliśmy parę osób, które nie zobaczyły żółwi, mimo że te osiem dych zapłacili.