Rio Lagartos i Las Coloradas – ptasi raj i różowa laguna
Luty 15, 2018
Kategorie: Meksyk
Jeśli szukacie miejsc mało znanych, przyrodniczo pięknych i chcielibyście mieć je tylko dla siebie to Rio Lagartos będzie idealnym celem. To mała wioska rybacka na północnym krańcu Półwyspu Jukatan. To także Rezerwat Biosfery obejmujący ponad 60 tys. ha terenów błotno-wodnych. To lasy namorzynowe, bagna, mokradła, plaże i zbiorniki wodne stanowiące schronisko dla wielu gatunków ptaków i dzikich zwierząt. Nazwę rezerwat zawdzięcza żyjącym tu krokodylom, które bez problemu można zobaczyć. Dla miłośników przyrody to raj na ziemi 🙂 Najlepszym i w zasadzie jedynym sposobem na obserwowanie niezliczonej ilości ptaków jest rejs po rzece o poranku. Rejs jest niesamowity, zero turystów, a wrażenia jak na Amazonce, tak się przynajmniej czuliśmy 🙂
Już przy brzegu zobaczyć można łodzie rybackie, na których siedzą pelikany. A później będzie ich tylko więcej. Siedzą na każdej tablicy informacyjnej, na każdej wysepce i na drzewach. Podpływają do łodzi, krążą nad nią, łowią ryby, są wszędzie.
Zatrzymujemy się w kilku miejscach by w spokoju poobserwować te niezwykłe ptaki, które wyglądem przypominają nam latające dinozaury. Pelikanom towarzyszą kormorany.
Przy brzegu dostojnie stoją czaple, w oddali widać orła czarnego.
Zbliżamy się do miejsca, w którym mieszkają krokodyle. Lubią odpoczywać na konarach drzew i wygrzewać się w promieniach słońca. Podczas naszego rejsu słońca jest niewiele, więc spotykamy tylko jednego krokodyla, ale i tak robi wielkie wrażenie. Nasz przewodnik podpływa do niego bardzo blisko, gdybyśmy mieli taką potrzebę to moglibyśmy go nawet dotknąć. Krokodyl nie zwraca na nas uwagi, wygląda, jakby skamieniał.
Mijamy most prowadzący do Las Coloradas i dopływamy do miejsca, w którym żyją flamingi. Prawdziwe, różowe, przepiękne flamingi! Wychodzimy na brzeg, dziewczyny biegną im na spotkanie, a my nie możemy oderwać wzroku.
Miejsce, w którym się znaleźliśmy, jest niezwykłe. To część różowej laguny Las Coloradas, miejsca zupełnie wyjątkowego. Woda tu jest różowa jak sukienka lalki Barbie, widać to nawet przy pochmurnym niebie. Gdy jest słonecznie, woda wygląda jak różowa lemoniada. Do Las Coloradas wrócimy jeszcze kolejnego dnia. Spacerujemy groblami i obserwujemy flamingi, które szukają pożywienia z głowami pod wodą. Później wracamy do łodzi i podpływamy do miejsca, w którym można wziąć kąpiel błotną. Niestety jest za zimno i ta atrakcja nas omija. Na pocieszenie znowu oglądamy ptaki, mnóstwo ptaków.
W drodze powrotnej znowu podpływamy do krokodyla, który nie zmienił pozycji, a mnie udaje się dostrzec szopa pracza w zaroślach. Przewodnik chwali moje dobre oko 😉
Zbliżamy się do miasteczka i przewodnik pyta czy chcemy podpłynąć do plaży. Pewnie, że chcemy. Plaża znajduje się po drugiej stronie jeziora, dostępna jest tylko z wody. Po drodze mijamy rybaków, wokół których kręci się pełno pelikanów.
Plaża jest niewielka i zupełnie pusta. Przy brzegu pływają kolorowe rybki, a rozgwiazdy wygrzewają się w płytkiej wodzie.
UWAGA: rozgwiazd nie należy ruszać i wyjmować z wody, wtedy tego nie wiedzieliśmy, dziś żałujemy.
Po wyjściu z łodzi wracamy spacerem do hotelu. Po drodze spotykamy na pomoście rybaka, który czyści ryby, a wokół niego zgromadziło się mnóstwo pelikanów. Czekają, aż rzuci im resztki ryb. Przystanęliśmy, żeby popatrzeć a pan zawołał nas na pomost, wziął rybę do ręki i zaczął nią machać w powietrzu drażniąc się z pelikanami. Obok w radiu leciała skoczna muzyka i pan zaczął machać rybą w rytm tej muzyki. Pelikany odstawiły taniec, wodząc dziobami za rybą. Komicznie to wyglądało. W końcu ryba poszybowała w ich kierunku i została pochwycona przez jednego z ptaków.
Miasteczko Rio Lagartos nie jest zbyt atrakcyjne, takie zapomniane gdzieś na końcu świata 🙂 Ale podoba mi się mnóstwo łodzi stojących przy brzegu, w których urzędują pelikany. Idąc w dół miasteczka wzdłuż jeziora dojdziecie do przyjemnych pomostów. Zachód słońca nad jeziorem również jest bardzo ładny.
Naprzeciwko pomostów, tuż obok dużego parkingu szutrowego i zupełnie pustego jest las namorzynowy. Niedawno przygotowano tam krótką trasę spacerową po drewnianym pomoście wśród mangrowców, prowadzącą do zbiornika, w którym żyją krokodyle. Warto zajrzeć i tam.
Kolejnego dnia, pełni nadziei że pokaże się słońce, wracamy do Las Coloradas. Już sama droga prowadząca tam przez mokradła pełne powykrzywianych suchych pni drzew i gałęzi oraz zażywających kąpieli flamingów, robi na nas wielkie wrażenie. Las Coloradas to mała wioska rybacka położona obok wielkich słonych jeziorek pozostałych po wydobyciu soli, którą nadal się tam wydobywa od czasów Majów. Ogromne hałdy soli witają nas już przy wjeździe do wioski. Idziemy na spacer groblami, oglądamy flamingi, które znalazły tam swój dom i pożywienie. W wodzie żyją drobne skorupiaki z rodzaju Artemia i czerwony plankton, które nadają wodzie ten niezwykły kolor i żywią flamingi.
Na koniec podjeżdżamy na plażę w Las Coloradas. Jest dziwna 🙂 Pełna wodorostów i zaparkowanych łodzi. W drodze powrotnej zajeżdżamy jeszcze na plażę Cancunito, gdzie swoje miejsca lęgowe mają żółwie. Plaża jest piękna i pusta, ale o tej porze roku pełna wodorostów. Nie zawsze tak jednak jest, więc gdy będziecie w okolicy, sprawdźcie, bo to naprawdę piękne, ustronne miejsce do odpoczynku.
Pobyt w Rio Lagartos to jeden z fajniejszych punktów naszej podróży po Jukatanie. Ogrom przyrody wokoło, ptaków, których nie spotykamy na codzień i możliwość zobaczenia krokodyli w ich naturalnym środowisku, zrobiły na nas wielkie wrażenie. Sam rejs, pomimo chłodu, który nie jest tam normalny, wiatr we włosach i pęd łodzią przez namorzyny to wielka frajda, nie tylko dla dzieci 🙂 Szkoda tylko, że nie mieliśmy tam błękitnego nieba, bo wtedy różowa laguna wygląda jak po photoshopie, to najbardziej różowe zjawisko jakie dane Wam będzie zobaczyć w przyrodzie 🙂
Informacje praktyczne:
- najłatwiej dojechać do Rio Lagartos i Las Coloradas wypożyczonym samochodem. Komunikacją autobusową można dojechać z przesiadkami, ale podróż np. z Cancun trwa kilka godzin. Bez samochodu jednak nie będziecie w stanie pojeździć po okolicy i zwiedzić wszystkich tych pięknych miejsc. Autokary z wycieczkami tu nie docierają;
- baza noclegowa w Rio Lagartos oferuje kilka przyjemnych miejsc do spania, nasz wybór padł na Posadę El Perico Marinero, którą polecamy z czystym sercem;
- rejs łodzią warto zarezerwować pytając o taką możliwość w swoim hotelu. My tak właśnie zrobiliśmy i koszt prawie 3 godzinnego rejsu, na którym byliśmy tylko my, wyniósł dokładnie 62 $ (cena wyjściowa 80 $). W sieci znajdziecie oferty firm, których cena wynosi za taki sam rejs 119 $ i 139 $, ale nie ma sensu przepłacać, ponieważ przewodnicy płyną dokładnie w te same miejsca;
- oglądanie różowej laguny w Las Coloradas możliwe jest samodzielnie, wystarczy podjechać, zaparkować i wio na spacer 🙂 flamingi jedzą tam z ręki! czasem gdy wejdziecie poza barierki z zakazem wstępu to podjedzie do Was na motorku jakiś pan, który powie, że tam nie wolno wchodzić, ale takich miejsc jest niewiele i są oznaczone.
Podobał Ci się ten wpis? Polub nasz profil na Facebooku.
Świetny wpis pokazujący ciemną stronę turystyki. Rafa tworzy się dziesiątki lat i tworzy swoisty ekosystem, jest schronieniem dla tysięcy istnień. Rozgwiazdy są jej cudowną częścią. Czemu ludzie są tak bezmyślni?
Bo może nie zawsze mają wiedzę na temat tego, co wolno, a czego nie. Więc zamiast tracić czas na nic nie wnoszące komentarze, może lepiej edukować? Teraz już wiedzę nabyliśmy, nie ruszymy już rozgwiazdy, ale takie komentarze są słabe.
to ze rozgwiazdy wrocily do wody to niestety juz nic nie dało..szkoda ze ludzie nie zdaja sobie z tego sprawy a wystraczylo poczytac „Nie wyjmujmy ich nigdy z wody do zdjęć. Rozgwiazdy umierają gdy pozostają poza wodą nawet przez kilka sekund. Skóra rozgwiazdy jest gruba, ale ma żołądek na górze. Przy wyjęciu z wody, woda z żołądka wypłynie i tylko, gdy umiejętnie odłożysz ją odwrotnie to powietrze wydostanie się z żołądka.”
Niestety dowiedziałam się o tym po fakcie, nie dotykamy więcej rozgwiazd ani żadnych innych żyjątek.
Fantastyczny blog. Dziękuję za wiele inspiracji, praktycznych porad i cudownych zdjęć. Nie zakładałam Las Coloradas bo daleko a my stacjonarnie w PdC ale po tych wpisach zaczynam się łamać. Niestety przewodnika z łodzią mogę załatwić tylko przed przyjazdem w sieci. Nie macie przez przypadek namiarów na tego Waszego, prawda?
Niestety nie, ale na miejscu na pewno bez problemu jakiegoś załatwisz!
Przepiękne widoki i zwierzaki. Piękne zdjęcia i obszerne opisy. Też myślę o wypadnie do Cancun i wycieczce w tamte rejony. W jakim Państwo byli okresie, że było tak zimno?
No właśnie byliśmy w tym roku w styczniu, czyli w najlepszej porze i pogoda nieco nas zaskoczyła. Później już zrobiło się cieplej i nad morzem było gorąco 🙂 Za to po naszym powrocie plaże zostały zasypane tonami wodorostów, nawet mi czytelnicy bloga przysyłali zdjęcia, nie było można się kąpać bo w wodzie też pływały w ogromnej ilości. Więc różnie można trafić, ale z reguły jest jednak gorąco i nie ma wodorostów 🙂 dziękuję za dobre słowo 😉 Na blogu pojawią się jeszcze wpisy z tamtego rejonu, więc proszę zaglądać i polecam ten kierunek, można znaleźć naprawdę świetne miejsca!
Te zdjęcia… Bajka! I w ogóle cała ta przygoda jest niesamowita – macie co wspominać! Zazdroszczę tak bliskiego spotkania z pelikanami i flamingami. Te pierwsze tylko przez kilka sekund widziałam na Sri Lance (niestety nie mieliśmy możliwości zatrzymać się przy nich :/ ), a te drugie – w Prowansji, ale jakieś takie blade były i daleko od brzegu stały 😉
Flamingi blado wyglądają w pełnym słońcu, a podczas naszego rejsu było pochmurno stąd i flamingi w pełnej kolorystycznej krasie 🙂 W Prowansji też miałam ochotę jechać do Camargue, ale zabrakło czasu. W Rio Lagartos jest ich tak dużo, pelikanów i flamingów, że bez problemu można obserwować co robią. Pelikany to w ogóle podpływają do łodzi, są bardzo ciekawskie 🙂
Niesamowite zdjęcia! Uwielbiam wycieczki, gdzie można poobserwować ptaki, szczególnie z pokładu łodzi. Pozdrawiam!
Oj ja też, zwłaszcza gdy ma się je na wyciągnięcie ręki i gdy jest tak dziko 🙂